piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 1.

                                  *** Ola ***

No i w końcu.. matura zdana !!! To teraz jeden kierunek -> Londyn. Niestety jadę tam bez Agnieszki. Mam nadzieję że poznam tam wiele ciekawych i miłych osób no i oczywiście ONE DIRECTION, no w końcu chcę tam kiedyś zamieszkać na stałe. Na razie jadę tam na 3 lub 4 miesiące bo mam zamiar wrócić do Polski na studia.
- Olaa !! Ola !! - wyrwał mnie z myśli krzyk Agnieszki
- Co? - odparłam z niechęcią
- Co tak myślisz ?
- O tym Londynie.. Szkoda że Ciebie tam ze mną nie będzie, boje sie że się zgubię albo coś..
- Będzie dobrze. Bedę z tobą mentalnie - zaśmiała się - Będziemy codziennie rozmawiać . - przekonywała mnie.
- Mam nadzieję
 Pożegnałyśmy się ze znajomymi i wyszłyśmy ze szkoły i pokierowałyśmy się w stronę domu w ciszy.

- Jesteś już spakowana? - przerwała ciszę Agnieszka
- Tak, jutro przecież mam już samolot. Może chcesz jechać ze mną na lotnisko? - zapytałam z nutką nadziei w głosie
- Aaaaaaa !!!!!. No tak tak ! - powiedziała z entuzjazmem
- Dobra spoko. Nie drzyj się tak! - uspokajałam ją - O 9 rano wyjeżdżamy. Bądź gotowa i nie spóźnij sie jak zwykle. Przyje po Ciebie i pojedziemy z moim tatą - oznajmiłam
- Okej. Wiesz może ile bedziemy jechać ? - zapytała. Nie mogłam uwierzyć że tego nie wie.
- Coś około 1,5 godziny.. - powiedziałam 
- Matko ! A jak ty spotkasz One Direction, zaprzyjaźnisz się z nimi, będziesz chodzić z Harrym, zostaniesz piosenkarką i wogle ?! - gadała jak najęta i postanowiłam jej przerwać bo doprowadzała mnie do szału
- No przestań już ! Niby jestem optymistką ale bez przesady ! Może ich spotkam ale nic wiecej ! Jestem tego pewna. - powiedziałam
- No niech ci bedzie. Ehh... - powiedziała z niechęcią
W końcu byłyśmy pod naszym blokiem. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy do naszych rodzinnych mieszkań.

Gdy weszłam od razu poczułam woń pysznego obiadku. Przebrałam się szybko w coś wygodnego <klik> i poszłam zjeść obiad. Zjadłam go w ciszy bo nie miałam ochoty rozmawiać z kim kolwiek. Schowałam do zmywarki talerz po moim posiłku i poszłam do pokoju.
Włączyłam komputer. Uruchomiłam fejsa i twittera. Na obu dodałam wpis tej samej treści " Londynie ! Przybywam <3 ". Po czym popisałam z kilkoma osobami około 2 godzin i wylączyłam komputer. Poszłam dopakować resztę rzeczy, po czym wziełam długą i ciepłą kąpiel. Uwielbiam je. Leżałam w wannie około 1,5 godziny i ubrałam się juz w piżamę bo dochodziła już 21. Jeszcze sprawdziłam czy na pewno mam wszystko spakowane i poszłam spać o 22 bo byłam wyjątkowo zmęczona a jutro czekał mnie wielki dzień.
Budzik obudził mnie o godzinie 8. Wstałam i zrobiłam sobie płatki z mlekiem, umyłam się i ubrałam w to. (musicie wiedzieć że na co dzień tak sie nie umieram ale do samolotu wolę ubrać się wygodniej) Włożyłam to torebki telefon, słuchawki, chusteczki, picie i mojego laptopa od apple. Dochodziła już 9 więc szybko poszłam po Agnieszkę która o dziwo była juz gotowa. Szybko weszłyśmy do auta w którym czekał na mnie już mój tata. Podczas podróży gadałyśmy na różne tematy. Nigdy nam ich nie brakowało. Niby jechałyśmy 1,5 godziny ale nam to minęło jak 10 minut. Wyszłyśmy i zostało mi 30 minut do odprawy więc poszłyśmy na gorącą czekoladę a mój tata zaniósł bagaż po czym doszedł do nas.
Wypiliśmy i poszliśmy poczekać na odprawę do której zostało 5 minut. Czas pożegnań nadszedł, nie obeszło się bez łez. Pożegnałam się i przeszłam przez odprawę która minęła bezproblemowo. Usiadłam na odpowiednim miejscu w samolocie i włożyłam słuchawki do uszu. Gdy zostaliśmy powiadomieni o zapięciu pasów tak zrobiłam. Bardzo się bałam tego lotu ponieważ jest to mój pierwszy raz, ale byłam również bardzo podekscytowana. Na dodatek będe pierwszy raz w Londynie i to sama. Na całe szczęście załatwiłam wszystko żeby było jak najlepiej. Lot trwał 2 godziny. Przez okno podziwiałam cudowne widoki, ponieważ niebo było bezchmurne.
Gdy wylądowaliśmy odebrałam swoje bagaże i wyszłam z lotniska. Rozglądałam się za taksówka numer 274 ponieważ zamówiłam ją wcześnie. Po krótkim szukaniu odnalazłam ją. Taksówkarz pomógł schować moje bagaże, podałam mu adres i pojechaliśmy do mojego hotelu. Pokój również miałam zarezerwowany. Wolałam wszystko robić przed czasem. Pieniądze na to wszystko miałam bo zaoszczędziłam pieniądze z bierzmowania i w poprzednie wakacje byłam z bratem w Holandii pracować. Na całe szczęście to on przechowywał moje wszystkie pieniadze bo gdybym ja się dorwała to po paru dniach już by ich nie było.
Zapłaciłam taksówkarzowi, odebrałam swoje bagaże i weszłam do hotelu i pokierowałam się w stronę recepcji. Stała tam młoda kobieta. Była śliczna, średniego wzrostu, średnio długie proste ciemne włosy opadające na kwiatową sukienkę. Miała bardzo miły wyraz twarzy.
- Dzień dobry! Słucham. - powiedziała a z jej twarzy nie schodził uśmiech
- Zarezerwowałam tutaj pokój numer 132 na nazwisko Palmer
- Aleksandra Palmer, tak?
- Tak, to ja- powiedziałam z uśmiechem
- Proszę bardzo. To pani klucz. - podała mi klucz i powiedziała - życzę miłego pobytu - na co odwzajemniłam jej uśmiech i skierowałam się w stronę windy. Hotel był na prawdę niesamowity i ogromny. Coś w stylu Tiptona w Bostonie. Gdy weszłam do pokoju to szczęka mi opadła. Wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciach.

4 komentarze:

  1. fajne opowiadanie czekam na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny! zapraszam do mnie : lifeyourdreamandneverwakeup.blogspot.com jesli się spodoba dodawaj komentarze i do obserwujących, pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ach ta punktualność :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń